- Tak. Ja też was lubię! - nie patrzyłam gdzie idę i wpadłam na McKenzie.
- Patrz jak leziesz, pokrako! - krzyknęła krzywiąc się.
- Ja pokraką? a kto nakłada tony tapety na twarz żeby wyjść z domu? Hm... ? - odgryzłam się. Chciała jeszcze coś dodać ale Becky wpuściła nas do klasy.
- Co mieliście dziś przynieść, ... Hurt?
- Stały zestaw plus brokat i naklejki bo mieliśmy ozdabiać choinki.
- Świetnie. plusik. Zabieramy się do pracy. - ledwo skończyła a przy mojej ławce ustawiła się kolejka. wzięłam z torby blok i dawałam ludziom po kartce.
- A dla nas masz? - spytała Matt.
- Nie no przecież zwykle rozdaje wszystkim wszystko i nie zostaje nawet mnie. - powiedizałam wyciągając drugi blok.
Zabraliśmy się do rysowania.
***
- To co idziemy jutro na sanki? - spytałam Matta i Heaven gdy ubieraliśmy kurtki przy szafkach.
- Ja chyba nie pójdę. - powiedziała przytłumionym głosem przez szalik.
- Ja raczej będę zakuwał. - jęknął Matt.
Spojrzałyśmy na niego pytająco.
- Na ten konkurs z biologi. Mama mnie nie puszci. - tłumaczył się.
- Kobieta z kobietą zawsze się dogada. Do jutra. - rzuciłam wychodząc.
- Hej.
- Do jutra.
***
- Głupia matma. - mruknęłam do siebie robiąc zadanie domowe. Jest piątkowy wieczór a ja muszę siedzieć nad matmą. Czemu? Muszę jechać do babci na te głupie imieniny!!!
nagle poczułam zapach spalenizny.
Odwróciłam się na miom obrotowym krześle a za mną stała ONA. Kobieta z lustra.
stłumiłam krzyk
Próbowałam ukryć strach ale biorąc pod uwagę moj lęk przed duchami było ciężko.
- Czego chcesz? - zapytałam ostro.
zaczęła coś mówić ale nagle urwał jej się głos.
- Chcesz tablicę Ouija*? - zapytałam niepewnie. trzęsły mi się nogi. Kobieta-duch skinęła głową. Podeszłam do ściany i pchnęłam ją. Otworzyłam ukryty w niej sejf.
Wyjęłam ze skrytki tablicę i dla pewności moją księgę. Usiadłam przy biurku, położyłam tablicę, wyrwałam kartkę z zeszytu i zaczęłam rozmawiać z duchem.
- Jak się nazywasz? - spytałam coraz bardziej spokojna.
Przecież gdyby chciała mnie zabić to chyba by to zrobiła już od razu. zanotowałam litery po koleji.
- Veronika Corlov? - upawniłam się.
Potwierdziła.
Kurde jakie pytania zadaje się duchom?
Otworzyłam księgę na rozdziale o życiu pozagrobowym i szybko znalazłam pytania.
- Skąd pochodzisz?
Ku mojemy zdziwieniu Veronika nie skorzystała z tablicy tylko siłą woli uniosła mój długopis i zapisała na kartce
ANGLIA.
- A dokładniej?
YORKSHIRE
- NAjbardziej nawiedzone miejsce w Angli. - szepnęłam - A rok?
1497
- Kiedy zmarłaś?
1512
Dokładnie rok później stanął na tym miejscu wielki budynek z czerwonej cegły. Na początku to był szpital psychatryczny ale potem zrobili z niego szkołę.
Spojrzała na mnie.
Nie chce mi się więcej pisać.
Eve
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz