niedziela, 5 stycznia 2014

Przepraszamy

Przepraszamy was wszystkich, ale podjęłyśmy decyzję o zawieszeniu bloga. Nie potrafimy znaleźć czasu na prowadzenie go. Może gdy nasz plan trochę się poluźni, od nowa zaczniemy zamieszczać posty. Sorry

Eve

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Hej, Hej + Rozdział 7

Witam wszystkich ! :)
Nie pisałyśmy tyle czasu, ponieważ Ewelina swój rozdział dodała, a ja nie miałam serca do pisania swojego...zwyczajnie nie miałam pomysłu na ciąg dalszy.
Ale ostatnimi czasy, nasz Przyjaciel, domaga się wznowienia pisania tego opowiadania, więc postanowiłam pisać Nawiedzonych, dalej.
Gdyby nie on, zapewne w ogóle bym się na to nie zdecydowała. Dzięki :)
 ROZDZIAŁ 7
Hurt

-Jestem!-krzyknęłam wbiegając po schodach.
Zamknęłam za sobą bramkę.
Odwróciłam się, a ku mnie już biegło mała istotka w różowej spódniczce.
-Corni!-pisnęła, co w jej wykonaniu brzmiało raczej jak "Colni". Siostra objęła moją nogę.
Uniosłam czterolatkę i posadziłam sobie na biodrze. Przykleiła się do mnie jak koala.
-Byłaś grzeczna, łobuzie?-uśmiechnęłam się.
-Super, Cori!-dobiegł mnie z salonu głos mamy-Widziałaś tego małego potworka?
Weszłam do pokoju, a tam, na środku BIAŁEGO puchatego dywanu, który wczoraj odkurzałam przez pół godziny, leży rozwalona donica.
Czarna ziemia była wszędzie.
Postawiłam siostrę na ziemi przed jej dziełem zniszczenia.
-Emily! Zdajesz sobie sprawę, ile męczyłam się z odkurzeniem tego dywanu?!-krzyknęłam-Poza tym, jakim sposobem udało ci się wywalić tą ogromną donicę?
-Ale to nie ja!-pisnęła Em.
-No to kto?-włączyła się mama-Wróżki?
-Nie-Emily wskazała paluszkiem coś za moimi plecami- Ona.
Odwróciłam się równocześnie z mamą.
Ujrzałam dziecko.
Na oko sześcioletnią dziewczynkę. Burza czarnych loków przesłaniała jej drobną twarz i duże, brązowe oczy. Z pewnością była jedną z Cyganek, które zostały pochowane pod naszą szkołą.
-Tam nikogo nie ma, Em.-stwierdziła mama ze złością w głosie.
-Jest. Nie widzisz?-szepnęłam, żeby nie przestraszyć Cyganki.
-Kto?!-moja rodzicielka aż się zachłysnęła.
-Jak masz na imię?-spytałam łagodnie, podchodząc bliżej dziewczynki, mimo, że strach przed duchami wręcz paraliżował mnie od środka.
-Lisa-odparła cichutkim przestraszonym głosem. Śmiać mi się zachciało na myśl, że to ona boi się mnie-A ty?
-Hurt.
Włosy wokół jej głowy zaczęły się nienaturalnie unosić.
-Kłamiesz!-krzyknęła głosem, zupełnie niepasującym do małej dziewczynki.
Skąd to dziecko wiedziało, że kłamię? Czyżby duchy wyczuwały takie rzeczy?
-Tak jakby. Hurt to moje przezwisko. Moje imię to Cornelia
Czarne loki uspokoiły się, usta Lisy wygięły się w uśmiechu.
-To ładne imię. Czarodziejka mogłaby mieć na imię Cornelia.-pacnęła się otwartą dłonią w czoło.-Ale przecież ty jesteś Czarodziejką.
-Kim jest? Ma złe zamiary?-wtrąciła się mama.
-Ma na imię Lisa i ma...ile lat?-zerknęłam na mamę.
-Sześć.
-I ma sześc lat. I szczerze wątpię, żeby sześciolatka mogła mieć złe zamiary.-zwróciłam wzrok ku małej.-Czemu tu jesteś Liso?
-Bawiłam się z Emily.-odpowiedziała. Już się nie bała.
-Chodziło mi o to, czemu jesteś tu, w naszym świecie? Czemu nie jesteś w Zaświatach?-sprecyzowałam.
-Nie wiem. Mama kazała mi przejść przez jakieś lustro, i znalazłam się tutaj.-wskazała na duże lustro w korytarzu.
Lustro w moim domu jest portalem z Zaświatów. Świetnie-pomyślałam sarkastycznie.
Ale nagle coś sobie uświadomiłam, a mój strach przed lustrzanym portalem w domu zamienił się w dziką panikę przed czymś dużo gorszym.
Zaczęło się.
13 dni przed czasem.
Inwazja właśnie się rozpoczęła.
##################
I co sądzicie?  Nieskromnie powiem, że uważam ten rozdział za sukces ^^
Komentujcie, plizzzz :)
Nakręciłam się, i istnieje prawdopodobieństwo, iż w najbliższych dniach pojawi się 8 rozdział, równiez mojego autorstwa. Co Wy na to?
Do napisania, kochani.
Love,
Mara.




wtorek, 26 lutego 2013

sorry

bardzo was przepraszamy ( Mara i ja ) ale mi zepsuł się komputer, bo nie miałam antywirusa,  a teraz obie jesteśmy chore. Bardzo. więc... bardzo przepraszam i kolejna część ( którą miałam dodać już wcześniej ale nie miałam jak )

#############

Jak doszłam do domu znów usłyszałam krzyki. Weszłam do mieszkania.
- Hej - przywitałam się głośno, ale nikt nie słyszał - O co poszło?
- Bo tata znów nie wstawił naczyń do zmywarki! - wrzasnęła moja matka.
- Macie takie problemy - powiedziałam podrzucając jabłko i poszłam do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i włączyłam na maxa piosenkę AC/DC. Po chwili usłyszałam wołanie.
- Heaven!!! Wyłącz muzykę!!!
- Bo co???!!! Bo lepszą muzyką są wasze kłótnie?! - odkrzyknęłam.
Trochę zciszyłam.
- Mamo, jestem w ciąży! - powiedziałam dla żartu by sprawdzić czy mnie słuchają.
- Dobrze, super - tak zawsze mówią jak mam się odczepić.
Zaczęłam chichotać. Później myślałam o przepowiedni, rodzicach i najbardziej istotnych rzeczach.
Szybko zasnęłam.
Najpierw śniła mi się szkoła. Ja, Hurt, Matt, a nawet jego przyjaciel Denis. Później dym pożerający wszystkich po kolei. Nikt nie został. Tylko nasza polonistka ... pani Muffy...

#############

Eve

niedziela, 3 lutego 2013

Hej!

Hej kochani, tu wyjątkowo Mara.
Piszę, ponieważ założyłyśmy z Ewelinką nowego bloga:

http://marie-antonina-mirror.blogspot.com/
Zapraszamy, i mamy nadzieję, że opowiadanie Wam się spodoba.
Love,
Mara.

środa, 16 stycznia 2013

Sorry : (

Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale komp mi się popsuł i nie mogłam dodawać. ale Już jest ok.

Rozdział 6 ( chyba ^^  ) Heaven

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o przepowiedni, a później Hurt poszła.
- Idziemy? - spytałam.
- Pięknie tu. - odpowiedział.
- Mówisz jak baba i ... nie podniecaj się.
- Czy czasem mogłabyś być milsza?
- A podaj chociaż 1 przykład dlaczego. - poprosiłam
- Masz przyjaciół, niektórzy ich nie mają.
- Jeden powód. Ale moi rodzice się rozwodzą i muszę wybrać czy mieszkać z tatą czy z mamą. Też nie był byś zadowolony.
- Przykro mi.
- Ale ty nie wiesz jak to jest! - wrzasnęłam.
- Spokojnie. 
- Jak tak mówisz to mam ochotę cię zadźgać! - uspokoiłam się i powiedziałam - Sorry, naprawdę, ale nie wiem co zrobić.
- Jak będziesz chciała to po prostu mi się wygadaj.
- Dzięki. Nie będziesz musiał mnie słuchać. - szturchnęłam go.

- Bardzo śmieszne. 
poszliśmy do domu.
                                                                          ***

Eve

wtorek, 8 stycznia 2013

Nie wiem, który to rozdział, nie ważne KONTYNUACJA

Kiedy minęła piosenka, zadzwoniłam na stacjonarny.
- Halo?
- Siema Heaven.
- Dzień dobry Cornelio.
- Dień dobry pani.
- Heaven!!! Telefon do ciebie!!!
- Idę!!! - Krzyknęła i podeszła do telefonu. - Halo, Hurt?
- Tak, za dziesięć minut przy Navie. Hej. - rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź.
- Mamo! Idę spotkać się z Heaven i Mattem.
- A nie masz jutro kartkówki z francuzkiego?
- Nie. mam pojutrze. Muszę z nimi pogadać o przepowiedni. Mamo, plis - i zrobiłam sweet oczy.
- O przepowiedni? no jasne, idź. Ale nie zatraćcie się całkiem w ratowaniu świata.
- Dzięki, mamo. Kocham cię - pocałowałam ją i pobiegłam w kierunku drzwi.
Gdy stanęłam przy Navie, oboje już na mnie czekali. siedzieli do mnie tyłem, więc postanowiłam ich przestraszyć.
Zakradłam się i...
- Kaboom Rico!!! - wydarłam się.
Heaven w ostatniej chwili zdążyła chwycić Matta za kurtkę by nie wpadł do wody.
Ja. to jadostałam atak śmiechu. Heaven patrzyła na mnie a Matt zrobił tylko tą swoją śmieszną minę, którą robi jak strzela focha.
- No nie fochaj się - uśmiechnęłam się i potargałam mu włosy, na co Heaven sprowadział je do ładu.
- Wiesz, że wszystkie próby wystraszenia mnie idą na marne, jak chcesz mnie przestraszyć to musisz się bardziej postarać. I... czemu nas tu ściągnęłaś? - powiedziała torchę wkurzona.
- Bo mam niezłego NEWSA! - uśmiechnęłam się tajemniczo.
- No jakiego? Wywodzisz się z pradawnego rodu czarownic? A towja pra pra pra babka mieszkała w Salem?- powiedziała sarkastycznie.
- No... Naprawde jestem z Salem i pochodzę z pradawnego rodu czarownic. A zgadnijcie kim jest moja ciocia? tak, moja ukochana ciocia Diara, była głową czarownic w Salem i wie wszystko  o przepowiedni, istotach...
Po prostu skarbiec. zno i powiedziała,że jeśli nie wypełnimy przepowiedni, to ... duchy unicestwią swój świat, rozwalą zaświaty, a do 21 będą porywać ludzi, uczniów naszej szkoły, żeby później ich zabić i przejąć ich ciała. I... wtedy zabiją... zabiją nas, umrzemy z ręki naszych znajomych ze szkoły opanowanych przez martwych. Więc nie mamy wybory. Chyba..., że chcemy żeby McKenzie odgryzła nam głowy. - przekonywałam.
- Trochę się boje - powidział Matt.
- Jak też, a Heaven jak zwykle pewnie nie. - wyciągnęłam przed siebie rękę. - Bob Budowniczy... - zaczęłam.
- ... Zawsze da radę, - odkrzynęli a później wybuchnęliśmy śmiechem.
- Poradzimy sobie. - zapewniłam.

Eve

niedziela, 6 stycznia 2013

Dziwne!

Wiem, że to trochę was zdziwi, ... ale założyłam kolejnego bloga. Chciałbym założyć jeszcze jednego, ale to dopiero plany. Więc, tu macie link:
spox-books.blogspot.com

Eve