czwartek, 27 grudnia 2012

Sorry : (

Sorry bardzo, że nie pisałam ale nie mam zeszytu. Mara mi go wzięła i od świąt mi go nie oddała więc nie mam  gdzie pisać i dodawać. A teraz moje rysunki wszystkich postaci:
                                                                                                                                                                                                            


to McKenzie  ( łatwo się odmyśleć )


To nasz ukochany duch Vera
to nasz ukochany duch Vera



A to ŚWIĄTECZNIE NAWIEDZENI

Eve

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 4 - Heaven

Odrabiałam lekcje gdy zadzwonił telefon. Odebrałam
- Cześć Hurt. Nie nie odrobię za ciebie matmy. Wiesz, że ja też tego do końca nie rozumiem! - krzyknęłam
- Nie chodzi o matme. Musisz tu przyjść. Idź przy okazji po Matta i natychmiast do mnie! - wrzasnęła.
- Dobra, zaraz będę. Hej. - dokończyłam i rozłączyłam się.
- Mamo wychodzę! Cornelia* nie radzi sobie z francuzkim!- powiedziałam nakładając martensy.
- Znów!? dobra tylko bądź o 20, Ok?
- Okey będę.
Szybko wybiegłam bo Hurt dzwoniąc była bardzo zdenerwowana. Zatelefonowałam do Matta.
- No hej. - zaczęłam.
- Hej, ja mam takie pytaaaaanieeeee. - powiedział standardowo.
- Nie tym razem ja. Powiedz rodzicom, że zaraz u ciebie będę i razem pójdziemy do Hurt - odpowiedziałam stanowczo.
- Nie!!!
- Zaraz jestem. - rozłączyłam się.
Po pięciu minutach doszłam. Zadzwoniłam domofonem.
- Wejdź. - powiedziałam jego mama wpuszczając mnie do środka.
- Jest matt?
- Tak
- To go wezmę i razem pójdziemy do Cornelii.
- Dobrze.
- Matt!!!- krzyknęłam.
- Idę. - odpowiedział.
Wyszliśymy z domu i poszliśym do Hurt.
- Już jesteśmy. - powiedziałam do niej przez telefon.
Wpuściła nas.
- Cześć, co się stało?
- Zaraz powiem. Matt przetrwałeś drogę z Heaven? - zwróciła się do Matta. Zrobiłam grymaśną minę.
- Widzisz jestem tu jeszcze.
- To super. Bo za dwa tygodnie nikogo tu nie będzie. - powiedziała spokojnie.
- Co! - wykrzyknął Matt.
- Zaraz powiem. Chodźcie do mojego raju, pokoju.
Gdy weszliśmy Matt zaczął znóm marudzić.
- Ale wy to macie syf w pokojach.
- Porządek może mieć karzdy, tylko geniusz zapanuje nad haosem.** - powiedziała - Nie ważne. Pamiętacie tą dziewczynę z lustra?
- No, co tak szybko wybiegłaś szybko z kibla i wpadłaś na tego wyrostka? tak.
- Dzięki Heaven.
- PRZESTAŃCIE! - krzyknęła - Odwiedziła mnie dziś. Ma na imię Veronika Carlov, ma 15 lat, zmarła w Yorkshire.
- Zmarła? - spytał.
- Tak, to duch. Opowiedziała mi o przepowiedzni.
- Jakiej?
- 21 - ego serio będzie koniec świata.
- Jak to? - zapytał.
- Mowiłam, że pod szkołą jest cmentarz. 21 duchy pochowanych tam wyjdą przez lustra i będzie... jak to lekko ująć ... INWAZJA.
- ale lekko. - oznajmił Matt.
- Patrzcie. - poszła po księgę, położyła ją na biurku i wskazała palcem. - Widzicie?
- Ale tu jest napisane, że czarownica, anioł, geniusz, wróg i duch.
- Tak. Ty to możę geniusz, McKenzie to wróg.
- Heaven, dobrze mówisz. Ja to czarownica.
- Obym była duchem. - powiedizałam grożąc.
-Nie - powidziała z zakłopotaniem. - Vera to duch.
- Nie, nie , nie! JA Aniołem?! wszyscy zginiecie!
- Proszę to przepowiednia. - nagle zjawiła się Veronika mówiąc te słowa.
- Cześć. - powiedziałam.
- To wy się znacie? - spytała Hurt.
- Wiesz, przyśniła mi się a gdy wstałam to powiedziała o przepowiedni. Kazał nic nie mówić, żebyś nie była zawiedziona.
- I tak spokojnie do tego podchodzisz?
- Tak. o moja mama dzwoni. muszę iśc. MAtta też biorę.
- Spox. C U L8R ***
- See u.
poszliśmy.


* Cornelia - imie Hurt, a Hurt to tylko przezwisko, tak na nią wołają ponieważ ciągle kogoś obrażała, a hurt to znaczy ranić.
** Porządek może mieć każdy, tylko geniusz zapanuje nad haosem - podkreśliłam to ponieważ  chciałam powiedzieć , że nie pamiętam kogo cytowałam, Mara znalazła ten tekst.
*** C U L8R - See You Later, ( chyba nie muszę tłumaczyć co to znaczy, i tak zbyt dużo powiedziałam)

Eve.

sobota, 15 grudnia 2012

kontynuacja

Dokładnie rok później na tym polu stanął wielki budynek z czerwonej cegły. Na początku był szpitalem psychiatrycznym, ale potem zrobili z niego szkołę. Spojrzała na mnie.
- Moja szkoła była kiedyś psychiatrykiem. I tam naprawdę był cmentarz. - wiedziałam o tym wcześniej ale to mnie tak nie ruszało.
Wzrok Veroniki padł na księgę . Otworzyła szeroko oczy i napisała:
MOGĘ JĄ PRZEJRZEĆ?Zerknęłam na nią podejrzliwie ale pozwoliłam . Ona tylko szybko ją przekartkowała, a gdy znalazła właściwą stronę wskazała palcem na formułę.
- O co chodzi? Przecież to zaklęcie na znajdywanie zgubionych rzeczy. - nie rozumiałam.
Dziewczyna ołówkiem wypełniła lukę i poprosiła o wypowiedzenie formuły.
- Dobrze.
Co zgubione znajdź .I wróć mi dawny skarb.
Mój dawny głos.
Wyśpiewałam zaklęcie ,a Veronika najpierw kaszlała, potem chrypiała jak stary palacz, aż w końcu z uśmiechem na twarzy oznajmiła :
- W końcu, 500 lat nie mogłam mówić. Ale się dłużyło!- miała miękki i melodyjny głos.
- Będzie łatwiej. To… ile ty masz lat? Wyglądasz na 16.
- Mam 15. Miałam zanim umarłam. Teraz mam chyba… który mamy rok? Miesiąc?
- 7 grudnia 2012, piątek.
- Przecież 21 jest koniec świata!!! - przestraszyła się.
- Nie panikuj. Przeżyliśmy już kilka końców świata.
- Wiem, ale tym razem jest na serio. Bo 21 duchy , których ciała są zakopane pod waszą szkołą wyjdą przez lustra! Będzie inwazja!!! - krzyczała z przerażeniem.
- Przepowiednia! - ryknęłam i otworzyłam księgę na przepowiedni.
Czworo żywych i martwe dziewcze,Czarownica, anioł, geniusz i wróg,
Z pomocą nieżywej
W ich rękach spoczywać będzie świata los,
Gdy po 2000, 12 lat minie
Nadejdzie czas.
-
Geniusz to Matt, wróg… McKenzie, anioł to Heaven bo to niebo, czyli czarownica to ja.- wyszeptałam patrząc na Veronikę.Skinęła głową.
- Czekaj. Skoro… to… od nas zależy życie świata!!!

Eve
( jak zapomniałam jakiegoś akapitu to sorry , później dopiszę)

środa, 12 grudnia 2012

Hej!!!

Tym razemnie będzie nowego posta tylko chciałam wam pokazać jak ja widzę postaci z naszego opowiadania:




Eve

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Kontynuacja - Hurt

- Tak. Ja też was lubię! - nie patrzyłam gdzie idę i wpadłam na McKenzie.
- Patrz jak leziesz, pokrako! - krzyknęła krzywiąc się.
- Ja pokraką? a kto nakłada tony tapety na twarz żeby wyjść z domu? Hm... ? - odgryzłam się. Chciała jeszcze coś dodać ale Becky wpuściła nas do klasy.
- Co mieliście dziś przynieść, ... Hurt?
- Stały zestaw plus brokat i naklejki bo mieliśmy ozdabiać choinki.
- Świetnie. plusik. Zabieramy się do pracy. - ledwo skończyła a przy mojej ławce ustawiła się kolejka. wzięłam z torby blok i dawałam ludziom po kartce.
- A dla nas masz? - spytała Matt.
- Nie no przecież zwykle rozdaje wszystkim wszystko i nie zostaje nawet mnie. - powiedizałam wyciągając drugi blok.
Zabraliśmy się do rysowania.

                                           ***

- To co idziemy jutro na sanki? - spytałam Matta i Heaven gdy ubieraliśmy kurtki przy szafkach.
- Ja chyba nie pójdę. - powiedziała przytłumionym głosem przez szalik.
- Ja raczej będę zakuwał. - jęknął Matt.
Spojrzałyśmy na niego pytająco.
- Na ten konkurs z biologi. Mama mnie nie puszci. - tłumaczył się.
- Kobieta z kobietą zawsze się dogada. Do jutra. - rzuciłam wychodząc.
- Hej.
- Do jutra.

                                         ***

- Głupia matma.  - mruknęłam do siebie robiąc zadanie domowe. Jest piątkowy wieczór a ja muszę siedzieć nad matmą. Czemu? Muszę  jechać do babci na te głupie imieniny!!!
nagle poczułam zapach spalenizny.
Odwróciłam się na miom obrotowym krześle a za mną stała ONA. Kobieta z lustra.
stłumiłam krzyk
Próbowałam ukryć strach ale biorąc pod uwagę moj lęk przed duchami było ciężko.
- Czego chcesz? - zapytałam ostro.
zaczęła coś mówić ale nagle urwał jej się głos.
- Chcesz tablicę Ouija*? - zapytałam niepewnie. trzęsły mi się nogi. Kobieta-duch skinęła głową. Podeszłam do ściany i pchnęłam ją. Otworzyłam ukryty w niej sejf.
Wyjęłam ze skrytki tablicę i dla pewności moją księgę. Usiadłam przy biurku, położyłam tablicę, wyrwałam kartkę z zeszytu i zaczęłam rozmawiać z duchem. 
- Jak się nazywasz? - spytałam coraz bardziej spokojna.
Przecież gdyby chciała mnie zabić to chyba by to zrobiła już od razu. zanotowałam litery po koleji.
- Veronika Corlov? - upawniłam się.
Potwierdziła.
Kurde jakie pytania zadaje się duchom?
Otworzyłam księgę na rozdziale o życiu pozagrobowym i szybko znalazłam pytania.
- Skąd pochodzisz?
Ku mojemy zdziwieniu Veronika nie skorzystała z tablicy tylko siłą woli uniosła mój długopis i zapisała na kartce
ANGLIA.
- A dokładniej?
YORKSHIRE
- NAjbardziej nawiedzone miejsce w Angli. - szepnęłam - A rok?
1497
- Kiedy zmarłaś?
1512
Dokładnie rok później stanął na tym miejscu wielki budynek z czerwonej cegły. Na początku to był szpital psychatryczny ale potem zrobili z niego szkołę. 
Spojrzała na mnie.

Nie chce mi się więcej pisać. 

Eve 

środa, 5 grudnia 2012

Hejka !!!

Sorry ale dzisiaj nie będzie nic nowego. Umówmy się, że postaram się pisać co dwa/ trzy dni. Nie uwierzycie jak duzo mam zajęć : angielski, francuzki, pianino, gitarę, basen.. Nieźle nie? Postaram się pisać regularnie. ( powiedziałam postaram się )

Eve

wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział 3 - Hurt

- Ally? Nie lubiłam jej ale żeby taka kujonka się zerwała? - Kiedy?
- Dzisiaj. W ogóle jej nie było w szkole. - powiedziała jej przyjaciółka Nathalie.
- Może jest chora? - rzuciła Heaven.
- Nie. Nie odbiera komórki, a jej mama twierdzi, że normalnie wyszła do szkoły. Wagary odpadają. To przecież Ally. - powiedziała i odeszła.
- Dziwne Co? - stwierdził Matt.
- Ja wiem. - wątpiłam. - Przecież ja też kiedyś byłam grzeszna i milutka. Co ze mnie było za dziecko. - westchnęłam.
- Ja nie wiem jak mogły cię nie bawić koparki po drodze z kina.  - wyznała Heaven - Serio Przez całą drogę po prostu się śmiała. Nie mogłam spokojnie poczytać i posłuchać mojego ulubionego zespoły tylko ciągle ha, ha, ha. - zaczęła naśladować mów śmiech.
- Bawiły. Ale nie okazywałam tego. Wróćmy do tematu. Teraz to już sama nie wiem co o tym myśleć. Teorytycznie każdy musi iść w końcu na wagary, ale ktoś kto nigdy nie miał jedynki od pierwszej klasy , punktów ujemnych i nie siedział w kozie raczej tego nie robi. - zastanawiałam się. - Może przejechał ją samochód.
- Hurt! - krzyknął Matt.
- No co?! Pewnie wpadła pod pociąg. ... - gdybałam.
- Ogarnij się. - krzyknął i Heaven walneła mnie w ramie.
- No co moja wina, że jej nie lubię?! To jest zwykła kujonnica. Nie ma nic do zaoferowania społeczności. - usprawiedliwiłam się.
- Czasami twoja szczerośc mnie powala. Ale ja nie jestem gorsza. - powiedziała Heaven.
- Heaven, jak ty z nią wytrzymujesz?
- Przyzwyczaiłam się. - westchnęła.

- Oj tak. Musisz się do tego przyzwyczaić. Inaczej nie dasz rady. - powiedziałam
- Tak wiemy. Jesteśmy straszne.
Matt, jak to Matt załamał się, a Heaven tylko pokręciła głową, a mnie jak zawsze tak to rozśmieszyło, że zaczęłam się śmiać.
Zadzwonił dzwonek.
- Co teraz mamy? Panie Geniuszu?- zwróciłam się do Matta.
- Plastyka. - mruknął niezadowolony. Heaven jęknęła.
- Czemu wy tak nie lubicie Becky? Przecież ona jest super! - stanęłam w obronie plastyczki.
- To jest stara, brzydsza i bardziej marudna wersja ciebie. jedną Hurt zniosę, ale na pewno nie dwie. - zawtórowała Heaven. Zresztą ona nie lubi żadnej nauczycielki ani nauczyciela, bo żadna nie pozwala rozmawiać na lekcji. : D

                                                 ***
to jeszcze nie koniec trzeciego rozdziału, ale Mara więcej nie napisała. i tak cud, że coś napisała. no nic może jutro dopiszę drugą część . może na informatyce. 

Eve  

Rozdział 2 - Heaven

Usiedliśmy razem z Hurt i Mattem w naszym ulubionym kącie z grzejnikiem. 
- Ale jak to cmentarz? - spytał Matt.
- Po prostu. - odpowiedziała.
- Skąd to wiesz?
- Mówiłam, ta baba w lustrze. - przypomniała.
Upadłam
- Heaven!!! - krzyknęła.

                                    ***

- Heaven! Co ci jest?!
- Nie, nic mi nie jest.
- Co widziałaś? - spytał. 
- Ciemność, szarą parę z podłogi. - odpowiedziałam.
Zadzwonił dzwonek. 
- Może choćmy na lekcje, Matt już poszedł - zaproponowała. 
- Dobra idziemy.
Poszłyśmy na lekcje.

                                         ***

- Jak nudno. - powiedziałam w połowie lekcji, po tym jak zdążyłam już posłuchać muzyki i narysować karykaturę nauczyciela.
- A żebyś wiedziała.- powiedziała.
- Heaven i Hurt nie przeszkadzajcie w lekcji, no chyba, że chcecie ją poprowadzić.
- Nie dziękujemy.
- To cicho.
- Jaki zal. Jak ja go nie trawię. - skomentowałam.
- Słucham?
- Nic. Mówiłyśmy o tym jak pan świetnie prowadzi lekcje o ...
- ... o baroku. - poprawiłam.
- Tak o tym. - powtórzyła Hurt i uśmiechnęła się szeroko.
- Dziękuję. Też was lubię. Na następną lekcję przygotujecie pracę o tym dlaczego nie można rozmawiać podczas zajęć. - uśmiechnał się i miliony oczy się na nas gapiły. - Coś mówiłyście?
- Tak. Na jakiej podstawie stwierdza pan to, że nie słuchałyśmy pana. Może obie mamy podzielność uwagi !?
- Dobrze. To koza. - odpowiedział.
- What?
- Trudno.
- Jaki żal. - powiedziała Hurt.
Rozległ się dzwięk dzwonka.
- Nareszcie. - westchnęła.

                                         ***

- I znów idziecie go kibla? Obrażam się na was. - powiedział Matt robiąc swoją smieszną minę.
- Musimy coś obgadać.
- To idziemy pod grzejnik.
- Dobrze, to tylko dlatego, że nie umiemy się na ciebie obrażać.- odpowiedziała Hurt.
Poszliśmy w kąt. Usiedliśmy i jakaś dziewczyna zwróciła się do mnie.
- Heaven, słyszałaś, że Ally zniknęła.