wtorek, 8 stycznia 2013

Nie wiem, który to rozdział, nie ważne KONTYNUACJA

Kiedy minęła piosenka, zadzwoniłam na stacjonarny.
- Halo?
- Siema Heaven.
- Dzień dobry Cornelio.
- Dień dobry pani.
- Heaven!!! Telefon do ciebie!!!
- Idę!!! - Krzyknęła i podeszła do telefonu. - Halo, Hurt?
- Tak, za dziesięć minut przy Navie. Hej. - rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź.
- Mamo! Idę spotkać się z Heaven i Mattem.
- A nie masz jutro kartkówki z francuzkiego?
- Nie. mam pojutrze. Muszę z nimi pogadać o przepowiedni. Mamo, plis - i zrobiłam sweet oczy.
- O przepowiedni? no jasne, idź. Ale nie zatraćcie się całkiem w ratowaniu świata.
- Dzięki, mamo. Kocham cię - pocałowałam ją i pobiegłam w kierunku drzwi.
Gdy stanęłam przy Navie, oboje już na mnie czekali. siedzieli do mnie tyłem, więc postanowiłam ich przestraszyć.
Zakradłam się i...
- Kaboom Rico!!! - wydarłam się.
Heaven w ostatniej chwili zdążyła chwycić Matta za kurtkę by nie wpadł do wody.
Ja. to jadostałam atak śmiechu. Heaven patrzyła na mnie a Matt zrobił tylko tą swoją śmieszną minę, którą robi jak strzela focha.
- No nie fochaj się - uśmiechnęłam się i potargałam mu włosy, na co Heaven sprowadział je do ładu.
- Wiesz, że wszystkie próby wystraszenia mnie idą na marne, jak chcesz mnie przestraszyć to musisz się bardziej postarać. I... czemu nas tu ściągnęłaś? - powiedziała torchę wkurzona.
- Bo mam niezłego NEWSA! - uśmiechnęłam się tajemniczo.
- No jakiego? Wywodzisz się z pradawnego rodu czarownic? A towja pra pra pra babka mieszkała w Salem?- powiedziała sarkastycznie.
- No... Naprawde jestem z Salem i pochodzę z pradawnego rodu czarownic. A zgadnijcie kim jest moja ciocia? tak, moja ukochana ciocia Diara, była głową czarownic w Salem i wie wszystko  o przepowiedni, istotach...
Po prostu skarbiec. zno i powiedziała,że jeśli nie wypełnimy przepowiedni, to ... duchy unicestwią swój świat, rozwalą zaświaty, a do 21 będą porywać ludzi, uczniów naszej szkoły, żeby później ich zabić i przejąć ich ciała. I... wtedy zabiją... zabiją nas, umrzemy z ręki naszych znajomych ze szkoły opanowanych przez martwych. Więc nie mamy wybory. Chyba..., że chcemy żeby McKenzie odgryzła nam głowy. - przekonywałam.
- Trochę się boje - powidział Matt.
- Jak też, a Heaven jak zwykle pewnie nie. - wyciągnęłam przed siebie rękę. - Bob Budowniczy... - zaczęłam.
- ... Zawsze da radę, - odkrzynęli a później wybuchnęliśmy śmiechem.
- Poradzimy sobie. - zapewniłam.

Eve

1 komentarz: