poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Hej, Hej + Rozdział 7

Witam wszystkich ! :)
Nie pisałyśmy tyle czasu, ponieważ Ewelina swój rozdział dodała, a ja nie miałam serca do pisania swojego...zwyczajnie nie miałam pomysłu na ciąg dalszy.
Ale ostatnimi czasy, nasz Przyjaciel, domaga się wznowienia pisania tego opowiadania, więc postanowiłam pisać Nawiedzonych, dalej.
Gdyby nie on, zapewne w ogóle bym się na to nie zdecydowała. Dzięki :)
 ROZDZIAŁ 7
Hurt

-Jestem!-krzyknęłam wbiegając po schodach.
Zamknęłam za sobą bramkę.
Odwróciłam się, a ku mnie już biegło mała istotka w różowej spódniczce.
-Corni!-pisnęła, co w jej wykonaniu brzmiało raczej jak "Colni". Siostra objęła moją nogę.
Uniosłam czterolatkę i posadziłam sobie na biodrze. Przykleiła się do mnie jak koala.
-Byłaś grzeczna, łobuzie?-uśmiechnęłam się.
-Super, Cori!-dobiegł mnie z salonu głos mamy-Widziałaś tego małego potworka?
Weszłam do pokoju, a tam, na środku BIAŁEGO puchatego dywanu, który wczoraj odkurzałam przez pół godziny, leży rozwalona donica.
Czarna ziemia była wszędzie.
Postawiłam siostrę na ziemi przed jej dziełem zniszczenia.
-Emily! Zdajesz sobie sprawę, ile męczyłam się z odkurzeniem tego dywanu?!-krzyknęłam-Poza tym, jakim sposobem udało ci się wywalić tą ogromną donicę?
-Ale to nie ja!-pisnęła Em.
-No to kto?-włączyła się mama-Wróżki?
-Nie-Emily wskazała paluszkiem coś za moimi plecami- Ona.
Odwróciłam się równocześnie z mamą.
Ujrzałam dziecko.
Na oko sześcioletnią dziewczynkę. Burza czarnych loków przesłaniała jej drobną twarz i duże, brązowe oczy. Z pewnością była jedną z Cyganek, które zostały pochowane pod naszą szkołą.
-Tam nikogo nie ma, Em.-stwierdziła mama ze złością w głosie.
-Jest. Nie widzisz?-szepnęłam, żeby nie przestraszyć Cyganki.
-Kto?!-moja rodzicielka aż się zachłysnęła.
-Jak masz na imię?-spytałam łagodnie, podchodząc bliżej dziewczynki, mimo, że strach przed duchami wręcz paraliżował mnie od środka.
-Lisa-odparła cichutkim przestraszonym głosem. Śmiać mi się zachciało na myśl, że to ona boi się mnie-A ty?
-Hurt.
Włosy wokół jej głowy zaczęły się nienaturalnie unosić.
-Kłamiesz!-krzyknęła głosem, zupełnie niepasującym do małej dziewczynki.
Skąd to dziecko wiedziało, że kłamię? Czyżby duchy wyczuwały takie rzeczy?
-Tak jakby. Hurt to moje przezwisko. Moje imię to Cornelia
Czarne loki uspokoiły się, usta Lisy wygięły się w uśmiechu.
-To ładne imię. Czarodziejka mogłaby mieć na imię Cornelia.-pacnęła się otwartą dłonią w czoło.-Ale przecież ty jesteś Czarodziejką.
-Kim jest? Ma złe zamiary?-wtrąciła się mama.
-Ma na imię Lisa i ma...ile lat?-zerknęłam na mamę.
-Sześć.
-I ma sześc lat. I szczerze wątpię, żeby sześciolatka mogła mieć złe zamiary.-zwróciłam wzrok ku małej.-Czemu tu jesteś Liso?
-Bawiłam się z Emily.-odpowiedziała. Już się nie bała.
-Chodziło mi o to, czemu jesteś tu, w naszym świecie? Czemu nie jesteś w Zaświatach?-sprecyzowałam.
-Nie wiem. Mama kazała mi przejść przez jakieś lustro, i znalazłam się tutaj.-wskazała na duże lustro w korytarzu.
Lustro w moim domu jest portalem z Zaświatów. Świetnie-pomyślałam sarkastycznie.
Ale nagle coś sobie uświadomiłam, a mój strach przed lustrzanym portalem w domu zamienił się w dziką panikę przed czymś dużo gorszym.
Zaczęło się.
13 dni przed czasem.
Inwazja właśnie się rozpoczęła.
##################
I co sądzicie?  Nieskromnie powiem, że uważam ten rozdział za sukces ^^
Komentujcie, plizzzz :)
Nakręciłam się, i istnieje prawdopodobieństwo, iż w najbliższych dniach pojawi się 8 rozdział, równiez mojego autorstwa. Co Wy na to?
Do napisania, kochani.
Love,
Mara.